wtorek, 27 listopada 2012

Moje miejsca

Hej,

Dziś chciałabym napisać o kilku miejscach w Białymstoku, które uwielbiam i w ciągu jednej dostawy potrafię się tam zjawić 2-3 razy. Niektórzy z Was zapewne wiedzą gdzie to jest, niektóre z nich są bardzo popularne, inne znane tylko osiedlowym szperaczom.

Miejsce ulubione, znane z 2-złotowych wtorków i kolejek przed wejściem, TANIA ODZIEŻ przy ulicy Waszyngtona, miejsce często nazywane potocznie "żelazna" lub "dyskont". 
Dzień dostawy: środa
Najtaniej: 2zł/szt - wtorek
Inne tanie dni: -50% - niedziela, poniedziałek

Angielska Szafa od zewnętrznej części Galerii Antoniuk, mnóstwo sukienek do wyboru i właściwie każdego dnia coś ciekawego.
Dużo rzeczy na wieszakach + kosz "wszystko po 5 zł", gdzie czasem znaleźć można niezniszczone firmowe sukienki, bluzki, spódnice... 

Sieć ubrań Retro rozpowszechniła się w Białymstoku dość szybko. Ja wybrałam sklep przy ulicy Berlinga (os. Dziesięciny) i Leszczynowej, za tak zwanym "Handlowcem", mają ciekawe swetry :)
Dzień dostawy: Wtorek
Najtańszy dzień: 1zł/szt - Poniedziałek

Póki co to tyle, dziś pokażę moją ukochaną torebkę z Retro, która w dniu dostawy kosztowała 3 zł

Retro, 3zł

Ciekawią mnie Wasze miejsca. Może macie takie obok domu, gdzie jeszcze nie zachodziliście? Może warto się rozejrzeć, a kiedy to zrobicie proszę ładnie o kontakt, a chętnie się gdzieś w wolnej chwili wybiorę :)

Pozdrawiam,
Lorry

Ps: Włączyłam funkcję komentarzy, jeśli ktoś pokusiłby się o opinię o blogu, bądź też informację o jakimś miejscu będzie mi miło. :)

poniedziałek, 26 listopada 2012

swetrowy listopad

Cześć!

To co mi dziś chodzi po głowie to pasja, najważniejsza rzecz w życiu, bez której byłoby szaro i nudno.
Łącząc kilka pasji takich jak szycie, poszukiwanie promocji (gdy widzę przeceny serducho w piesi bije jakoś szybciej), internet i pisanie, chciałabym Wam przybliżyć co nieco własnych obserwacji życia miejskiego jak i internetowego czy szmateksowego.
W dzisiejszym świecie moda stała się wizytówką człowieka. Pisałam ostatnio o kilku ważnych rzeczach podczas zaczynania poszukiwań czegoś w przystępnej cenie, co by jednocześnie pasowało do indywidualnego stylu, mam nadzieję, że nutkę prawdy w tym znaleźliście.
To co istotne, należy zadać sobie podstawowe pytanie: Jakie style lubicie najbardziej?
Ostatnio w modzie czerń, beż i bordo, trochę pazurkowych ćwieków, skóry, a i swetry się pojawiły. Ja jestem z tych swetrowych dziewczyn i o swetrach dziś trochę powiem.
Wyobraźmy sobie dom. Stary drewniany dom z werandą, na której stoi równie stary bujany fotel i ławka, a obok niej stolik. Na werandzie siedzę sobie taka zwyczajna ja, pijąc ukochaną miętową herbatę. A na sobie mam sweter, chustkę, wełniane skarpety, a ogromny kubek-filiżankę (jak w serialu Friends) ściskam w dłoniach, bo jesień przyszła szybko po cieplutkim lecie.
Właściwie jak nazwać taki styl? Swetrowa harbata? Miętowa swetrowa? Czy może zwyczajnie człowiek sweter?
Nazwijmy swój styl po swojemu, bo niby czemu mamy się trzymać ramowych zasad?
Mój idealny sweter na idealnie piękną polską jesień, kosztował mnie około 10 zł, a przyjaciółka ma identyczny w nieco innych kolorach. Cena chustki to 5 zł, jest tak ogromna, że nie można w niej zmarznąć :)


Pasuje na werandę? Wydane 15 zł i brakuje już tylko domu z tą wymarzoną werandą. Filiżanko-kubek już mam i spędzam z nią dzisiejszy wieczór.
A wy macie swoje ulubione swetry?

Pozdrawiam,
Lorry




niedziela, 25 listopada 2012

Jak? To proste!

Cześć!
Blog, a konkretniej pomysł na założenie go powstał po rozmowie z koleżankami i kolejnym "wow, jak to możliwe?!" gdy powiedziałam im, że bluzka, spodnie i sweter, które mam na sobie kosztowały mnie łącznie 3 złote. Jak to możliwe? Jestem jedną z wielu, które zwyczajnie szukają czegoś innego, a konkretniej kreują swój styl na własną rękę poprzez powrót do lat 20. czy 60. albo zwyczajnie szycie, przeróbki, inspiracje stronami DIY. Nie jestem ekspertem, ale po prostu nauczyłam się stosować kilka zasad :)

Jak to zrobić? To naprawdę proste.
Rada pierwsza: zaakceptować to. 
Znam wielu ludzi mówiących, że to obrzydliwe, chodzenie w ubraniach, które już miały swojego właściciela. Tacy ludzie zazwyczaj (ale nie zawsze) uważają, że styl propagowany w galeriach, gazetach, albo styl gwiazdy, która akurat gra w ich ulubionym serialu to numer jeden i nie zauważają, że w każdym sklepie jest to samo, liczy się przecież marka. Należy więc trzymać się swoich zasad, jeśli dana marka jest jedyną, którą akceptujemy szukajmy jej, ale w nieco inny sposób i w "odrobinę" niższych cenach. Zaakceptujmy fakt, że można ubrać się stylowo, czuć się dobrze, a jednocześnie nie wydać na to całego kieszonkowego lub połowy wypłaty.

Rada druga: Czas.
Często słyszę o tym, że znajomi nie mają czasu na chodzenie, szukanie czegoś co im wpadnie w oko. Tak naprawdę za każdym razem, gdy jestem w jakimś "szmatkowym" sklepiku po prostu dokądś idę. Wystarczy często wysiąść na innym przystanku, na przykład w drodze do domu, wskoczyć na minutę do takiego małego raju, jeśli coś Was zachwyci - bierzecie, jeśli nie - trudno. Warto jest rozpoznać się w terenie i faktycznie poświęcić na to chwilę, by zwyczajnie wiedzieć gdzie jest jaka jakość odzieży, przedział cen, a przede wszystkim rozejrzeć się! Być może przy najbliższej ulicy, pod ulubionym sklepem, albo szkołą jest naprawdę ciekawy szmateks, wystarczy zajść, a sami się przekonacie.

To tyle ode mnie na pierwszy raz, jeśli Cię to zainteresowało - fajnie, wpadnij jeszcze kiedyś.
Na koniec trzy rzeczy pochodzące z przeróżnych miejsc. Bluzka: 5zł, Spódnica: ok. 2 zł, pasek: 1 zł
Razem: 8 zł
Widzicie?

Rada trzecia: wystarczy chcieć.

Pozdrawiam serdecznie,
Lorry